piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 8 Nocowanie

- Może był wampirem.
- Wychodziłoby na to, że nikt o tym nie wiedział, upozorował swoją chorobę, miał już uszykowaną trumnę, ale dowiedzieli się, zabili i szybko pochowali.
- Ta opcja najbardziej mi się podoba.
- Co się ze mną dzieje? Nie miałam zamiaru tego mówić..
- Jak to?
- Coś mną kierowało.

 

 

- Nie rozumiem.
- A myślisz że ja? Nic z tego nie kumam. Śnił nam się ten sen, potem się spotkaliśmy, ten nagrobek i teraz ta kapliczka? I to wszystko przeciągu zaledwie czterech dni… - Justin tylko na mnie patrzył. – komu ja to powiem? Nikt mi nie uwierzy.
- Masz zamiar komuś to mówić? Lepiej nic nie mów nikomu niech to zostanie między nami.
- Dobrze, przecież i tak nikt mi nie uwierzy. – smutno mi się zrobiło. – Idziemy stąd? Na pewno już pojechali.
- Idziemy. – Justin poszedł przede mnie, żeby otworzyć mi drzwi, były tak ciężkie że dziwię się jak ja je wtedy tak szybko otworzyłam. Chłopak był silny więc otworzył je bez większego problemu i zamknął za mną. Miałam rację, nigdzie już nie widziałam mojej rodziny. Poszłam z Justinem do wyjścia.
- To co teraz robimy?
- A która godzina?
- 18:40
- Już późno, muszę już iść.
- Co, już? Tak wcześnie, dlaczego? Nie możesz być dłużej?
- W zasadzie mam wrócić przed 22:00, ale robi się ciemno, a muszę iść pieszo.
- A jeśli bym cię zawiózł do domu to zostaniesz ze mną?
- Prosto do domu?
- No tak, a gdzie jeszcze chcesz?
- Tak się tylko pytam, no ok zostanę. To gdzie mnie teraz zaprowadzisz?
- Wiesz co, mieszkam niedaleko, idziemy do mnie?
- Okej. – szłam tak jak prowadził Justin, było pięknie i całkiem jasno, to wszystko przez księżyc który był dziś w pełni. Magiczna noc. Szliśmy może 10 minut. Moim oczom ukazał się mały domek, doooła nie było kompletnie nic, tylko kilka drzew i domek.
- To tutaj.
- Śliczny, tak tu romantycznie.
- Proszę – otworzył przede mną drzwi.
- Wow! – z pozoru mały domek skrywał sobie tak duży salon i piętro. Było w nim naprawdę cudownie. – Sam mieszkasz?
- Tak od niedawna. – serdecznie się uśmiechnął, po czym wziął moją kurtkę i zawiesił na wieszaku.
- Dżentelmen (nie wiem jak się pisze) hah. – poszliśmy do salonu. Usiadłam na kanapie obok kominka w którym żarzył się ogień. Justin poszedł do kuchni.
- Masz ochotę na gorącą czekoladę?
- Z chęcią. – szczerze mówiąc nie byłam zbyt głodna. – Mogłabym skorzystać z toalety?
- Tak, jasne. Prosto i w lewo.
- Dzięki. – poszłam, zobaczyłam w lutrze, że mam strasznie roztrzepane włosy od wiatru, wyjęłam szczotkę z torebki i rozczesałam potargane kosmyki. Umyłam ręce. Wpadłam na pomysł. Wyciągnęłam komórkę wybrałam numer i zadzwoniłam do mamy.
- Hej Skarbie
- Hej mamo, mam pytanie.
- Jakie?
- Gdyby mama Kate się zgodziła to mogłabym u niej nocować? – to oczywiście było kłamstwo.
- Oj no dobrze, ale nic na siłę!
- O jejku dziękuje, kocham cię!!! Muszę kończyć.
- Papa. – rozłączyłam się.

Wyszłam z łazienki, Justin przyniósł czekoladę i włączył telewizor, długo pstrykał, poprzestał na programie muzycznym.

- Skończyłeś?
- Taaak.
- Godzina 19:00
- TAAAK.
- Zaciąłeś się?
- Taak. Yyy co? Znaczy nie!
-Hahahah głupek!
- Ale twój głupek.
- Taaak mój! Cały, calutki tylko mój.
- Eyyy ,a może kiedyś będziesz u mnie spała?
- A dzisiaj?
- Dzisiaj??? – zdziwił się.
- To problem?
- Nie! Nie! Ależ skąd! To wspaniale! Ale…yy możesz? Mama nie będzie cię wyzywać?
- Pytałam się już. Mogę.
- Naprawdę powiedziałaś mamie, że chcesz spać u mnie?
- Nooo nieee do końcaaa.
- Nie wnikam. Najważniejsze że możesz, że jesteśmy razem i tylko my się liczymy.
- Uuuu słodki jesteś. – pocałowałam go w policzek na co on się uśmiechnął. Wzięłam łyka czekolady.
- Chodź, pokarzę ci sypialnię. – poszliśmy na górę. W pokoju było niesamowicie. Na środku wielkie łóżko i duże szklane drzwi prowadzące na balkon z pięknym widokiem.
- Tu jest pięknie.
- Chcesz spać sama?
- Nie, nie przesadzaj.
- Tylko pytam. Nie chcę być nachalny.
- Nie jesteś. Ale dzięki za troskę. – podszedł do szafy, i wyciągnął z niej swój t-shirt .
- Proszę – podał mi go, spojrzałam na niego pytająco – przecież nie będziesz spała w tych ciuchach.
- Dziękuję – poszłam się przebrać. Od razu wygodniej. Koszulka była na tyle za duża, że nie było mi zbyt bielizny widać.

Poszłam do salonu do Justina.

- Na co dziś masz ochotę?
- Liczyłam na jakąś noc z horrorami?
- Uuuu ostro. – podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach okrakiem.
- Oj żebyś wiedział – zadziornie się uśmiechnęłam – jeszcze mnie nie znasz. – on przysunął się do mnie i złączył nasze usta w soczysty pocałunek. – A to dopiero pierwszy dzień.

- Pierwszy dzień. – powtórzył, wziął koc leżący obok, rozwinął i okrył nas. Byłam mocno wtulona w mojego chłopca.- Na jaki horror masz ochotę?
- Wybierz najstraszniejszy.
- Już się robi Księżniczko.

Film był naprawdę straszny, co chwilę tuliłam się mocniej do Justina, a on głaskał mnie po głowie i bawił się moimi włosami, w końcu film się skończył było po dziesiątej.

- Co byś teraz chciała porobić?
- Spać.
- Już ? Mój Skarb tak szybko śpiący?
- Taaak. – Wstaliśmy razem niechętnie z kanapy, ja jeszcze poszłam do łazienki i dołączyłam do Justina w sypialni. Zastałam go ściągającego koszulkę i spodnie by mógł założyć dresy do spania.
- Masz zamiar spać bez koszulki?
- Przeszkadza ci to?
- Nie, nie. – Podszedł do mnie i objął w pasie. Miałam motylki w brzuchu, zwłaszcza ,że stał przede
mną bez koszulki dzięki czemu mogłam bez końca napawać się widokiem jego umięśnionej klaty. Puścił mnie, a ja usiadłam na łóżku. Justin poszedł zgasić światło, świeciły się tylko małe świeczki które dodawały nastroju. Położył się z drugiej strony łóżka i na leżąco przytulił mnie od tyłu, dając tym samym znak żebym się położyła. Od razu tak zrobiłam. Ułożyłam się tak ,że głowę miałam na klacie Justina. Pocałował mnie w czoło.
- Nie wierze. – zaczęłam.

 
************************************************************************
Dodałam rozdział wcześniej niż planowałam.
Proszę Was komentujcie! Wydaje mi się że NIKT tego bloga nie czyta :(
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
To nic trudnego!
Polecajcie!
Jeśli pod tym rozdziałem będzie przynajmniej 5 komentarzy dodam następny, ale jeśli się nie postaracie, nie będę dodawała kolejnych rozdziałów (będę pisać ale dla siebie, prywatnie) Więc BARDZO Was proszę! Chyba nie wymagam aż tak wiele.
/Angiee

4 komentarze:

  1. Jak to nikt nie czyta ? Ja czytam i bardzo KOCHAM twój blog <3 Na prawdę nie przejmuj się i pisz dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  2. jest super :D czekam na następny rozdział serio ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. dziękuję Wam bardzo <3 Kocham Was heh ale serio, patrzcie na liczbę wyświetleń :) mało mało :*

    OdpowiedzUsuń