piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 4 Spotkanie


 
 
To było dziwne! Tak, tak zdecydowanie na maksa dziwne!!! Zadzwoniłam do mamy żeby przyjechała, zaczynało się ściemniać…

 

…Czekałam 8 minut i przyjechała mama, pośpiesznie wsiadłam do samochodu bo nie ukrywam że było mi strasznie zimno. Droga zleciała szybko. Na kolację zrobiłam sobie tosty, poszłam się tylko odświeżyć i do łóżeczka hihi. Tak, wiem że była dopiero 18:30 ale mimo to byłam strasznie zmęczona a na dworze i tak było już ciemno, więc różnicy to nie robi. Zagasiłam światło w pokoju, myślałam, długo myślałam. O czym? O wszystkim, o dzisiejszym dniu, o tym co się dzisiaj wydarzyło, dziwnym spotkaniu, o jutrzejszym dniu, o tym co ma się jutro wydarzyć… Zasnęłam.

Na zegarku 5:48, wady wczesnego chodzenia spać. Byłam już całkowicie wyspana. O dziwo tej nocy nie przyśnił mi się ten sen, nie obudziłam się w nocy ani razu. Może to ma coś wspólnego z Justinem. No cóż, odpowiedź na to pytanie miałam dostać właśnie dzisiaj Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki zrobić „swoje”. Wyszłam i przebrałam się w zwykłe ciuchy. Hmm… żebym chociaż miała jego numer, facebooka, cokolwiek, ale nie, nie mm nic. Wiem tylko że ma na imię Justin, nic więcej, ja na razie jest dla mnie zagadką. Żeby odsunąć się od myśli związanych z Justinem i dzisiejszym dniem, włączyłam laptopa i sprawdziłam czy na moim lubionym blogu z opowiadaniem o Justinie nie ma jakiegoś nowego rozdziału. Dawno tam nie zaglądałam, były aż cztery nowe! Hah! No to mam co robić na najbliższą godzinę, bo są dość obszerne, autorka tym razem się postarała. Pozwoliłam do końca zatopić się wyobraźni i czytać…

Słyszałam czyjeś kroki, to na pewno mama szykuje się do pracy.

- Heej, ty już nie śpisz?
- Hej mamo, nie jakoś już się wyspałam.
- Aha okej, papa. – Szeptałyśmy żeby nikogo nie obudzić, była 6:52. A mama już wychodziła do pracy.
- Pa!

Dziś Halloween. Strój już czeka. Poszłam pod prysznic, wyszłam z niego, wytarłam swoje mokre ciało ręcznikiem, po czym wysuszyłam włosy i zakręciłam lokówką. Była już 8:05. Zrobiłam sobie kanapkę z Nutellą i zasiadłam przed telewizorem. Nagle zrobiła się godzina 10: 30. Umalowałam się i ubrałam tak żeby jak najbardziej przypominać wampira. Porobiłam sobie kilka fotek. Było już popołudnie, zjadłam obiad. Uszykowałam się trochę i poszłam do samochodu, mama miała mnie zawieźć na tę dyskotekę do szkoły. Popędziłam szybko do parku, była już 15:36. Zadzwonił mój teleon.

- Hej! Jednak idziesz? – to była Kate.
- Hej, gdzie?
- Bosz, nie zadawaj głupich pytań! Na imprezę, do szkoły!
- A no tak, yyy może później na chwilę wpadnę.
- No weź, widziałam cię przed budynkiem, w stroju!
- Wiem, wiem, to tylko wymówka, ama się spotkać z z takim gościem.
- Wymówka? Jakimś gościem? O Angie, ja cię Słońce ostatnio nie poznaję.
- No wiem, coś w moim życiu się ostatnio dzieje ale, nie mam pojęcia czy złego, czy może dobrego…
- Ooou.
- Noom, dobra ja kończe, jakoś ci to wynagrodzę.
- Przyjdź póżniej! Koniecznie! Ok?
- Ok, obiecuję! Papa. – rozłączyłam się, byłam już na miejscu, w parku było całkiem miło, usiadłam się na ławce. Długo nie musiałam czekać.

- Hej!
- No, hej!
- Co za strój! Wybierasz się gdzieś?
- To wymówka żeby się z tobą spotkać, jest impreza Halloweenowa u mnie w szkole. Później i tak muszę wstąpić.
- Ach, tak.
- A ty? – Też miał na sobie kostium.
- Tak po prostu, lubię.
- Jeśli ci to nie robi, możesz iść ze mną.
- Hah! Ależ skąd, nic mi nie robi! Z chęcią pójdę.
- Hahahah – po raz pierwszy od dłuższego czasu zaczęłam się szczerze uśmiechać, coś miał w sobie…
- Śnił ci się dziś w nocy ten sen?
- Ach no właśnie, o dziwo nie!
- Mi też
- Powiedz mi, o co w tym wszystkim chodzi.
- Sam tak do końca nie wiem, przypuszczam tylko że ma to jakiś związek z naszym spotkaniem.
- Wow! Być może masz rację, coś w tym jest.
- Bo widzisz mi się śniło, że no idę sobie tym korytarzem za jakąś dziewczyną, i nogi same zaczynają przyśpieszać, ręce same łąpią ją w talii, nie kontrolowałem tego.
- Ja byłam tą dziewczyną?
- No wtedy na tym deptaku…
-… Było tak samo – dokończyłam
- Jakbyśmy się mieli się spotkać. Jakby to było przeznaczenie.
- Coś w tym jest. Wiesz Justin, jesteś naprawdę świetnym chłopakiem.
- Wzajemnie – serdecznie się do mnie uśmiechnął, odwzajemniłam.
- Idziemy?
- Z chęcią. – Wstaliśmy z ławki, poszliśmy w kierunku szkoły. Po drodze rozmawialiśmy. – Zabawimy się?
- Hah, w co?
- Pokażmy się tam jako para.
- Serio, chcesz?
- Nooo, pośmiejmy się ze wszystkich.
- Skąd wiesz że będą się śmiać, a poza tym się nie znamy.
- Oj Mała, chodziłem do tej szkoły, hah, a jeśli chodzi o naszą znajomość jeszcze będziemy mieć mnóstwo czasu na poznanie się. Tak łatwo się siebie nawzajem nie pozbędziemy.
- Zabawny jesteś. – był naprawdę inny od wszystkich.
- Hah, to co zgadzasz się?
- Zgadzam. – stanął, wziął mnie za rękę, spojrzałam mu w oczy, były takie śliczne.
- Można? – przytaknęłam. Do końca drogi śmialiśmy się, on opowiadał mi jakieś śmieszne, niestworzone historie. Zapomniałam nawet o wszystkich problemach. To było takie cudowne uczucie. Doszliśmy do szkoły. Zaskoczyło mnie to co tam zobaczyłam…

**************************************************************
Ciekawe co zobaczyła, nie?
Kurczę, czytałam sobie komentarze, taka jestem dumna z Was, dziękuje wam. Od razu zabrałam się do pracy nad 4 rozdziałem. Niedługo piąty. Proszę Was komentujcie i jeśli wam się podoba polecajcie! Kocham Was! <3 /Angiee

3 komentarze:

  1. BOSKIE *.*
    Nie ma słów które mogłyby określić to jak cudownie czyta się twojego bloga <3
    P.S.
    Jak będziesz miała chwilę czasu to zapraszam do mnie. To dla mnie naprawdę bardzo ważne <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ok. dodałaś już jakieś rozdziały? (już sprawdzam) jak ostatnio byłam to był prolog :) I w ogóle Ci bardzo dziękuje!!! Twoje słowa naprawdę mnie motywują <33 /Angiee

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dla mnie czysta przyjemność <3 Po prostu pisze to co myślę <3

      Usuń