sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 14 Powrócił


- Widziałem… - trochę dziwnie to powiedział, ciekawe co widział.
- Co widziałeś?
- No ciebie.
- Mnie?
- Musi być ci teraz strasznie ciężko.
- Kotku… nawet nie wiesz jak bardzo. – oparłam głowę o oparcie siedzenia. To co powiedział zakłuło w moim sercu.
- Współczuję ale zrobię wszystko, żeby było ci dobrze. – uśmiechnął się kącikiem ust.
- Tylko mnie kochaj Kochanie, to wystarczy. – złapałam jego rękę i splotłam palce.
- Jasne…

 

 
Minął już ponad miesiąc dłuuuugi, mozolny miesiąc. Nie zapomniałam o niczym, ani o dziadku, ani reszcie problemów, a sprawa naszej zagadki nie posunęła się ani o krok. Z Justinem układa mi się świetnie, mama go pokochała, a on ją. Już niedługo święta, czas na spędzenie go z rodziną. Dziś jest 13 grudzień. Nie wierze, jak ten czas szybko leci…

 Musiałam iść do piekarni po bułki i chleb na dzisiaj. Stałam w kolejce, kupiłam i już miałam wychodzić gdy nagle…

- Angie? – ktoś złapał mnie z tyłu za ramię. Jezu, to był on!
- Jake? – jeden z moich BYŁYCH przyjaciół z mojej BYŁEJ paczki. Pokłóciliśmy się o błahą sprawę i rozpadła się, pozostałam tylko ja i Kate. Szczegóły potem wam opowiem.
- Jejku! Nic się nie zmieniłaś! – tak, to z pewnością ten sam zawadiacki, podrywacz Jake.
- Ty również.
- Niechże cię przytulę Słoneczko! – przytulił mnie mocno, że omal co nie upuściłam reklamówki. Byliśmy już na zewnątrz.
- Nie zgrywaj tego kim nie jesteś, nie zapomniałam jeszcze co zrobiłeś.
- To proszę cię, zapomnij, nie jestem już taki, jak kiedyś.
- Mam zapomnieć? Zachowałeś się jak kompletny dupek! Świnia! I chcesz żebym zapomniała?
- Przepraszam. – mówiąc to spuścił wzrok. Ja odeszłam, rzuciłam tylko „zdechłe”:
- Żegnaj.
- Angie! Proszę cię! Czekaj!!!
- Powiedziałam, żegnaj.

Wróciłam do domu, zostawiłam zakupy na stole i wyszłam. Byłam na dzisiaj umówiona z Justinem.

Do Justina mam jakieś 20 minut biegiem, a mi się nie specjalnie śpieszyło. Rozmyślałam o Jake’u.  Znowu powróciły wspomnienia.

Poznaliśmy się na imprezie, na wycieczce szkolnej jakieś 2 lata temu. W sumie było nas pięciu. Ja, Kate, Jake, Niall i Ashley. Ashley była jako jedyna młodsza od nas. Rozpad naszej paczki zaczął się od tego, że Jake zaczął chodzić na imprezy, pił alkohol (co jak wiecie w jego wieku nie przystawało). Poza nami miał jeszcze jakieś inne towarzystwo. Można by to nazwać gangiem. Spędzał z nimi więcej czasu niż z nami. Nie było już tak jak kiedyś. Ashley, po skończeniu swojej szkoły miała iść do naszej, ale niestety jako wzorowa uczennica poszła do szkoły o wyższym stopniu, nie miała już dla nas tyle czasu co kiedyś. Mniej się widywaliśmy. W końcu przyszła też kolej na Nilla, on niczemu nie zawinił, po prostu musiał się przeprowadzić, szkoda. W końcu na jednym z naszych spotkań wspólnie zdecydowaliśmy o rozłamie. Zaczął się nowy rok szkolny… To już nie było to samo. Długo próbowałam się otrząsnąć, a gdy w końcu udało mi się pojawił się on! To przez niego się to stało  nigdy mu tego nie wybaczę!!!

Zapukałam do drzwi, jak zwykle otworzył mi Justin. Od razu rzuciłam mu się na szyję. Mmmm pachniał pięknie jak zwykle.

- Hahah Mała,co ty? – ooo przynajmniej on się nie zmienił, to z pewnością ten sam Juju którego znam i kocham.
- Kocham cię. – puściłam go i zamknęłam drzwi. Ściągnęłam bytu i rozłożyłam się na kanapie.
- Jeeej, nie za wygodnie ci? – ten jego zadziorny uśmieszek, już ja wiem czego on chce.
- Never! – haha wgramolił się jakoś tak, że moje nogi leżały na nim. – Mmmm… tak jest idealnie.
- Niby jak?
- No kocham cię Głupku!
- Ja cię dzisiaj nie ogarniam!
- Mnie trudno ogarnąć.
- No właśnie wiem. Dobra, to co chcesz do jedzenia?
- Naleśniki! – krzyknęłam jak małe dziecko.
- Już się robi Księżniczko! – hah, włączyłam telewizor i czekałam na moje naleśniki. Po jakiś dziesięciu minutach Jussi zawołał mnie.
- Mmmmm! Mmmmm!!!! Ale pyszne! Mmmmniam!
- Jezu, bo orgazmu dostaniesz!
- Uuups – złapałam się za brzuch, choć to całkiem nie miało nic z tym wspólnego – za późno.
- Co?
- No to! – zwykle gdy jestem zdołowana, próbuję zakryć to swoją głupawką ale po drodze za bardzo się wkręcam. – Hahahah Jezu Justin! Twój Jerry się podniósł! Hahah
- Czekaj… co?! – spojrzał w dół. Jego mina była nie do opisania.
- Hahahah omb! Kto by pomyślał że twoje naleśniki tak podniecają! Hahahah.
- Nie no nie mogę! Chodź tu do mnie! – zerwałam się natychmiastowo z krzesełka i pobiegłam przed siebie. Justin mnie gonił, a po minucie wylądowałam na kanapie. – No to teraz ci się oberwie! – klepnął mnie w tyłek i mooocno ścisnął mi biodra i przysunął do siebie, nawet przez spodnie dało się poczuć Jerrego. Hue hue.
- Nieee! Justin! Puszczaj! – wyrywałam mu się, hahah głupek nie chciał mnie puścić!
- NEVER!!! Hahah – całował mnie po szyi i mnie to łaskotało. W końcu doszedł do ust. Jejku, jego usta były zniewalające, uczucie zadowolenia i podniecenia przeszywało mnie całą. Przestał po minucie, cały czas na mnie leżał, więc go odepchnęłam i wylądował na podłodze.
- Hahahahahahahahahahaha! – usiadłam mu na brzuchu i pocałowałam w czoło. – Kocham cię.
- Ja ciebie też, nawet bardzo, ale zejdź już ze mnie proszę – jak kazał tak zrobiłam, usidłam w fotelu.
- „Nawet”? – on kocha mnie NAWET bardzo?
- Co „nawet” Skarbie?
- No kochasz.
- Tak mi się tylko powiedziało, nie czepiaj się. – przewrócił oczyma.
- No dobra, to co teraz robimy?
- A co byś chciała?
- No, no… nie wiem.
- Spacer? Do parku? Co ty na to?
- Jak ty mnie dobrze znasz. Ale pozwól ,że pójdę jeszcze do toalety.
- Poczekam. – Poszłam do łazienki i poprawiłam włosy. – Już?
- Myślałeś, że ile będę tam siedzieć?
- 15 minut??
- Boże! To co ja niby miałabym tam robić? Hhaahahahah!
- No dobra choć już. – wziął mnie za rękę i poszliśmy w stronę parku.
- Mmmm… ooch. – napawałam się świeżym powietrzem.
- Uprawiasz seks z wiatrem czy co?
- Ccssso???? Nie… -.- -lepiej nie mógł wymyślić. ACHHH
- Powiedzmy, że ci wierze.
- A nie wierzysz.
- Twoje dźwięki i dźwięki wiatru za bardzo przypominały jedno.
- Hahahah!!! To przestań o tym myśleć!
- O tobie myślę… Zdradzasz mnie z jakimś tam wiatrem!!!!!!! Jak możesz? – spuścił wzrok.
- Zazdrosny?
- Mhmm.
- Mój Misiu zazdrosny, a to coś nowego.
- Dziwisz się? Nigdy nie chcę stracić czegoś tak wyjątkowego. – dałam mu buziaka w polik.
- Nigdy nie stracisz. – byliśmy już w parku.
- Usiądziesz? – Justin wskazał na ławkę.
- Z chęcią.

************************************************************************
Przeprasza że musieliście tak długo czekać! Ostatnio dużo się działo i nie miałam czasu albo po prostu i się nie chciało. Mam nadzieję że wybaczycie :(
Jak wrażenia, zaczęło się to co wam zapowiadałam... ale to się jeszcze będzie rozkręcać przez sporo najbliższych rozdziałów.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!

Kocham was! 5 komentarzy następny <3
/Angiee

4 komentarze:

  1. Hehe <3 ojej Jerry sie pojawił haha <3 bossko <3 Świetny blog czekam na więcej <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej dopiero dzisiaj zaczełam czytać i jest świetny <3 Czekam na następny <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Superrr chcem dalej *____* jak. Coś to ja ~ Seel Lolly Gomez ;* zapraszam do mnie ;3

    OdpowiedzUsuń