niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 13 Pogrzeb


- Teraz ja wam coś powiem – ciocia się odezwała – jestem…jestem w ciąży! – zaniemówiłyśmy z mamą i po chwili przytuliłyśmy się wszystkie!
- O matko! Najlepszy dzień. – zmęczone tańcem usiadłyśmy. – To co? Czas na manicure?
- Taaaaaaak! – hah Jezu! Nadały się równo. Ja zrobiłam cioci, ciocia mamie, mama mi J
- Tooo… powiedz Angiee…

 

 

 - Tak? – spytałam.
- Jak ma na imię ten twój chłopak?
- Justin – odpowiedziałam stanowczo.
- Justin? Jak ten twój z nternetu?
- Hahahah tak, tak jak ten z internetu.
- Jak długo jesteście razem? – ciocia jak zwykle ciekawa.
- Kilka dni, ale wolę już o tym nie mówić. Śpiąca jestem. Ale na pocieszenie powiem, że jutro go poznacie.
- To świetnie! – wstałam i śpiąca poszłam do pokoju, zostawiłam mamę i ciocię same.
- Dobranoc! – jeszcze tylko krzyknęłam i wlazłam pod kołdrę, długo się nie męczyłam z zaśnięciem, od razu zasnęłam.

Obudziłam się o 9:30, późno w sumie, jeszcze trochę poleżałam, myśląc o dzisiejszym dniu. Jak mama przyjmie to gdy się dowie, że Justin ma 19 lat? Ciekawa jestem tego. No cóż… Wstałam i poszłam do łazienki, odświeżyłam się i przebrałam. Dostałam sms’ a od Justina: „ Jak się czujesz?” odpisałam mu: „Mogło być gorzej hah”. Posłałam łóżko i sprzątnęłam na biurku. Zeszłam na dół bo już był obiad. Zjadłam i poszłam przygotować się już, msza była na 15:00 a była godzina 13:56.

 
                              ~ * ~

 
Strasznie dużo ludzi przyszło na pogrzeb. Stałam przed kościołem niecierpliwie wyczekując Justina. W końcu moim oczom ukazał się ubrany w czarny garnitur, przystojny brunet. Podszedł, lekko musnął moje usta i przytulił mnie.

- Witaj Księżniczko. – szepnął mi do ucha.
- To nie ślub.
- Pogrzeb.
- A więc przestań się tak zachowywać.
- Niby jak?
-Jak Książę z bajki, który przybył tu po swoją Księżniczkę.
- Okres masz, czy co?
- Noo. – powiedziałam odwracając się. Justin pokiwał głową. Zobaczyłam jak w naszą stronę właśnie zmierza mama. – Mamo to jest Justin. – chłopak wziął i pocałował w dłoń moją mamę, a na mnie spojrzał wzrokiem mówiącym „Powiedziałaś jej?”
- Dżentelmen! Hah, no dobra dzieciaki chodźcie bo msza się zaraz zacznie. – poszliśmy w stronę kościoła, w środku było mnóstwo ludzi.. Msza się od razu zaczęła. Nie wytrzymałam na kazaniu i popłakałam. Justin spoglądał na mnie kątem oka. Niech już przestanie! – Pomyślałam. Strasznie mnie to drażniło. Booooże ta msza nie mała końca, moje serce z sekundy na sekundę coraz to bardziej się rozdzierało, zwłaszcza wtedy gdy ukradkiem spoglądałam na trumnę…

Wkońcu!!! Koniec! Zostało nam jeszcze tylko pojechać na cmentarz hah, ale to bułka z masłem… hmmm cyba jednak nie.

                            ***

Justin przez cały czas mnie przytulał, a ja czułam się taka słaba, bezbronna i ta stypa… Tam chyba już wszyscy zapomnieli o dziadku, bawili się, jedli, plotkowali, a ja sama siedziałam pomiędzy śmiejącymi się ludźmi, wokół mnie było ich tak dużo, a jednak wciąż byłam sama.Znikim ne rozmawiałam. Zrobiło mi się nie dobrze i wybiegłam do łazienki, zwymiotowałam choć sama nie mam pojęcia czym, za mną wybiegł Misiek od razu się zaniepokoił.

- Nic ci nie jest?
-Nie, nie wszystko w porządku! – wyszłam i przytuliłam Jusa. - Jedźmy do domu, proszę.
- Okej. – poszłam się spytać mamy o pozwolenie.
- Mamo mogę jechać z Justinem do jego domu?
- Dlaczego do jego?
- Bo źle się czuję – bosz, co za wymówka.
- Bo się źle czujesz? A potem dziecko i zniszczone życie.
- Co???? Boli cię coś? On by mi tego nie zrobił!
- Tak, tak idź już lepiej. – pobiegłam do samochodu. Tak zgodziła się!
- Widziałem… - trochę dziwnie to powiedział, ciekawe co widział.
- Co widziałeś?
- No ciebie.
- Mnie?
- Musi być ci teraz strasznie ciężko.
- Kotku… nawet nie wiesz jak bardzo. – oparłam głowę o oparcie siedzenia. To co powiedział zakłuło w moim sercu.
- Współczuję ale zrobię wszystko, żeby było ci dobrze. – uśmiechnął się kącikiem ust.
- Tylko mnie kochaj Kochanie, to wystarczy. – złapałam jego rękę i splotłam palce.
- Jasne…
********************************************************************
Przepraszam Was bardzo za długość rozdziału! Ale miałam karę i nie mogłam dodać prędzej w zasadzie  to ona nadal trwa. :( Mam nadzieję że mi wybaczycie, następny postaram się zrobić dłuższy.
Dziękuję za komentarze

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!

 5 komentarzy następny :) /Angiee

4 komentarze:

  1. Zostałaś nominowana do Libster Award Blog
    Więcej tutaj : http://believeinlovelove.blogspot.com/2013/12/libster-award-blog.html
    Rozdział jak zawsze super <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie <3 jakbyś jeszcze robiła do tego ilustracje *.* BOSZ <3 Ale i TAK JEST BOSKI <3 LEPIEJ DZIAŁA MI WYOBRAŹNIA HAHA <3

    OdpowiedzUsuń