wtorek, 29 października 2013

Rozdział 2 Tajemniczy…


 

 
Chciałam zabrać łyka kawy, lecz wtem zadzwonił mój telefon...

 

… To była moja najlepsza przyjaciółka. Tak bardzo jej teraz potrzebowałam.
- Hej Skarbie! – powiedziałam jak zwykle, rozwalając swoim entuzjazmem.
- Heeej!
- Co u Ciebie?
- Tak się cieszę, że Cię słyszę Słońce! – musiałam jej to powiedzieć.
- Jejku, też się cieszę, a coś się stało? – w jej głosie dało się wyraźnie wyczytać niepokój.
- Niestety – posmutniał mi głos – ale to nie rozmowa na telefon.
- A juto w szkole mi może opowiesz?
- Nie, nie Słoneczko, za mało czasu będzie, musimy się spotkać i wtedy na spokojnie Ci wszystko wyjaśnię.
- Hmmm… No chyba masz racje. Kurczę!  Szkoda, że mieszkamy od siebie tak daleko!
- To fakt… A tak w ogóle, po co dzwonisz?
- Chciałam się tylko spytać w co się przebierasz na Halloween? – W naszej szkole organizują dyskotekę Halloween’ ową.
- Przebiorę się w domu jak zwykle to robię, tylko dla siebie, wiesz o co chodzi? Ale na dyskotekę nie mam humoru iść.
- Jezu! Na serio chcesz przegapić taką imprezę?
- Nie mam wyjścia! Naprawdę nie mam ochoty, na nic.
- Szkoda, ale gdybyś jednak zmieniła zdanie to mów!
- Okej, okej.
- Dobra muszę już kończyć. Ewentualnie popiszemy na Facebooku.
- No spoko. Papa. Do jutra.
- Do jutra.

Wzięłam łyka upragnionej kawy, po czym usiadłam się na okręcany fotel przy biurku. Zaczęłam się okręcać jak głupia „Chyba zaraz zwymiotuję tą kawą, Angie przestań!” powiedziałam sama do siebie, niemalże niesłyszalnie. Lecz mimo to nie przestawałam się kręcić. Uwielbiam to! Zatrzymałam fotel, zakręciło mi się w głowie. Dokończyłam picie kawy. Zeszłam na dół by włożyć brudny kubek do zmywarki.

- Jedziemy do miasta, potrzebujesz czegoś? – zapytała moja mama.
- Jadę z Wami. – odpowiedziałam stanowczo.
- Ale po co? Przecież my tylko kupimy z Alexem (mój brat, ma 10 lat) co potrzebne i wracamy.
- To co, i tak nie mam nic innego do roboty.
- A lekcje zrobione?
- Już dawno!
- No dobra, idziemy do samochodu.

Słuchałam sobie radia, leciało „As Long As You Love Me” Justin’ a. Zrobiłam głośniej.

- Ey, ale bez przesady córka!
- No mamo, przecież Justin leci!
- I co z tego? Zaraz rób mi to ciszej!
- Przecież już koniec. - zrobiłam ciszej.

Dojechaliśmy na  miejsce. Wyciągnęłam torbę i poszłam za mamą i bratem do marketu. Brat pchał wózek, mama wkładała produkty, a ja jak głupia za nimi łaziłam. Ale cóż, sama w końcu tego chciałam.

- Mamo mogę orzeszki?
- Orzeszki?
- Tak, tak, orzeszki.
- Przecierz mamy w domu dwie paczki.
- No ale tych nie mamy.
- Musisz mieć każdy rodzaj i smak?
- Muszę.
- Nie, choć do kasy.
- Oj mamo, 5 zł Cię nie zbawi.
- Nie zbawi? Wiesz ile ja na takie głupie orzeszki pracuję?
- Oj no proooooszę!!! - zaczęłam błagać.
- No dobra, ale ja już idę do kasy, a ty zaraz przyjdź.
- Okej, dzięki!!!

Ruszyłam w stronę pułek z orzeszkami. Trafiłam na Halloweenową promocję, dwa w cenie jednego! Czyli 4,99 zł. Zauważyłam że obok mnie stoi jakiś dziwny facet. Niski, jakieś 20 lat, strasznie sexy! Angie ogarnij się masz 13 lat!!! Wzięłam paczkę i pośpiesznie ruszyłam.

- O Matko, przepraszam! - myślałam że już sobie poszedł, ale stał za mną, wyleciały mi orzeki z rąk, tajemniczemu chłopakowi paczka chusteczek higienicznych i snikers.
- Ojej, nie, nie to ja przepraszam! - Wydawał się strasznie miły, schyliliśmy się by podnieść co nam upadło.
- Ale ze mnie niezdara! - spojrzał mi w oczy, to było mega dziwne uczucie.
- Naprawdę nic się nie stało. Hahah.
- Przepraszam jeszcze raz i muszę już iść, mama za mną czeka.
- Oczywiście rozumiem, do zobaczenia!
- Do widzenia! - Na pożegnanie serdecznie się do niego uśmiechnęłam co on odwzajemnił.

Co to było??? Działo się tak szybko że...  no nie wiem.

- Jestem!

Mama zapłaciła za zakupy.Poszliśmy do samochodu, pomgłam zapakować reklamówki, wsiedliśmy i ruszyliśmy.

Siedziałam cicho rozmyślając nad tym co się właśnie wydarzyło. Nie mogłam tego pojąć, jakbym skąś go znała, ale nie mam pojęcia skąd. Nagle auto stanęło, byliśmy już na podwórku. Wysiadłam i szybko pobiegłam do swojego psa - Maksa. Zawsze mogłam mu się ze wszystkiego zwierzyć, a on mnie uwarznie słuchał. Czasem jego oczy mówiły same za siebie, co dawało mi odpowiedzi na wiele nurtującyc mnie pytań. Siedziałam z nim przez godzinę na trawie w tulona w mojego kochanego piesia. Wyciągnęłam z kieszeni swojego I phona, była godzina 17:57. Jak ten czas szybko leci. Nie chciało mi się wstawać, było mi tak dobrze. Po chwili pożegnałam się z Maksem załując go w nosek (to wcale nie jest obrzydliwe czy jak to nazwiecie, ja jestem urodzoną psiarą). Poszłam do łazienki za potrzebą, przy okazji obmyłam twarz zimną wodą i spięłam włosy w byle jaki kucyk. Usiadłam się wygodnie przed telewizorem. Ptykałam niemiłosiernie gwałcąc pilot. Natrafiłam na ciekawy film fantasy. Poszłam szybko po moje orzeszki i kocyk. Tak było idealnie....

W końcu film się skończył, zegar wskazywał godzinę 21:04. Położyłam się w łóżku i zasnęłam.

W nocy tradycyjnie obudziłam się z krzykiem. Położyłam się. Wstałam i tak jak codzień poszłam do szkoły, wróciłam z niej. Dziś dzień na Halloweenowe zakupy. Trzba sobie kupic brakujące części od kostiumu. W końcu to już jutro...

 

******************************************************************************

I jak? Ciekawszy?

Jak myślicie kim jest tajemniczy przystojniak?  W związku z nadchodzącym świętem dodałam ten rozdziała wcześniej niż planowałam J Mam nadzieje że się nie gniewacie bo nie obiecuje że dodam w tym tygodniu następny L Komentujcie proszę, jak myślicie co będzie dalej?

 /Angiee

3 komentarze:

  1. Fajny rozdział :) Tylko nie podoba mi się to że Angie ma 13 lat :/ Mogłaby mieć tak z 17.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, wiem, ale to ma czemuś służyć, wiek nie jest przypadkowy :) W następnych rozdziałach o tym napiszę :) Cieszę się, że ci się podoba <3

    OdpowiedzUsuń