Rodział 1 . Krzyk
Obudziłam się w nocy z krzykiem "Znowu to
samo" pomyślałam. Co się ze mną dzieje? Spojrzałam na zegarek, który
wskazywał godzinę 01:47. Już od kilku dobrych tygodni śnił mi się ten sam sen:
Szłam ciemnym, długim korytarzem, słyszałam że ktoś mnie śledzi, słyszałam jego
kroki, jego mrożący krew w żyłach oddech. Przyśpieszałam, obcy mnie dogonił,
poczułam bolesny ścisk w talii.
Nic więcej nie pamiętam, bo właśnie w tym
momencie budziłam się opłakana z panicznym krzykiem. Co noc o tej samej
godzinie. Czy to przypadek? Szczerze mówiąc nie należę do tej grupy ludzi którzy
wierzą w przypadki. Ja nie. Usiadłam na łóżku rozmyślając, o co w tym chodzi?
Tak wiem, ja ze wszystkiego muszę robić wielkie halo. Po prostu marzę o tym, by
przeżyć w końcu przygodę życia. Poczuć ten dreszczyk emocji.
Nie chciało mi się spać, ale musiałam, w końcu
jutro yyy przepraszam już dzisiaj wtorek. Trzeba iść do szkoły. Położyłam się i
po ok. pół godziny zasnęłam.
Rano się obudziłam, była 6:30. Tak strasznie
mi się nie chce! Wstałam z łóżka,
ubrałam się, spakowałam książki do plecaka (ja tak mam, że wszystko muszę robić
na ostatnią chwilę) i zeszłam na dół, zostawiłam plecak w jadalni, poszłam do
łazienki, odświeżyłam się trochę, wyszłam i zjadłam śniadanie. A to wszystko w
mega szybkim tempie. Spojrzałam na zegar, 6:53. O, Matko muszę lecieć!
(mieszkam na wsi i do szkoły dojeżdżam autobusem, a na przystanek mam jakieś 5
minut, a o 7:10 moja limuzyna ucieka, masakra!). Wyszłam z domu, jak zwykle
pierwsze po co sięgnęłam to komórka, od razu włączyłam piosenkę Justin' a
Bieber' a , kocham go, on wie co dla mnie najlepsze. Trochę się uspokoiłam.
Doszłam do przystanku była 6:59 po 6 minutach przyjechał autobus i ruszyliśmy.
Przez całą drogę jak zwykle słuchałam mojego Misia :) i rozmyślałam co dalej...
W szkole było ciężko... Wróciłam zjadłam obiad,
poszłam do swojego pokoju. Momentalnie rzuciłam się na łóżko by ochłonąć. Minęło
ok. 10 minut i zabrałam się do odrabiania lekcji (to jedna z niewielu rzeczy
której wolę nie zostawiać na potem, zaś będę miała cały dzień dla siebie).
Nie mogłam się skupić. Wyłączyłam nawet radio które gra non stop u mnie w
pokoju. Nad zadaniami głowiłam się ponad godzinę, nie uczyłam się ponad to,
zrobiłam tylko to co miałam i koniec.
Co dalej? Weszłam na swojego facebooka, nic
nowego, na twittera, nic nowego... Napisałam tylko "Dzisiaj miałam
masakrycznie ciężki dzień :/" Nie mogłam znieść tej pustki, szybko
zamknęłam laptopa. Ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę! - To była moja babcia, przyniosła mi
kawę.
- Proszę wnusia, twoja kawa - uśmiechnęła się
bardzo serdecznie - coś nie tak? - widocznie musiała zauważyć przygnębienie na
mojej twarzy.
- Wszystko w porządku - uśmiechnęłam się do
niej.
- Na pewno? - Nie znosiłam takiego dopytywania
się, więc odpowiedziałam oschle:
- Tak, na pewno!!! - Brzmiało chamsko - Możesz
już wyjść.
Chciałam zabrać łyka kawy, lecz wtem zadzwonił
mój telefon...
*****************************************************************
I jak Wam się podoba? Opinię proszę w
komentarzach :) iWem że trochę nudny, ale tak to jest na początku...W piątek dodam wam nowy (bd dodawać co piątki, tak żebyście się w weekend nie nudzili)/Angiee
Super :3
OdpowiedzUsuń